Pharmaceris krem z 10% kwasem migdałowym na noc (II stopień złuszczenia) kupiłam w zastępstwie Bandi. Bandi jest moim ulubieńcem, jednak cena nie jest mi na rękę. Szukałam czegoś tańszego i jednocześnie dobrego. Wiele pozytywnych opinii naczytałam się o kremie Pharmaceris, a że jest o połowę tańszy, to długo się nie wahałam. Traf chciał, że w Super-Pharm była akurat przyjemna promocja i nabyłam go za 30zł. Byłam z tego powodu bardzo happy do czasu aż zaczęłam go używać...
Zacznę od tego, że nic mnie nie piekło, nie szczypało. Skóra nie była też czerwona ani jakoś nadzwyczajnie drażliwa. Krem ten początkowo fajnie wygładzał skórę twarzy, ale później już nie było tak kolorowo. Po pewnym czasie zaczęłam się łuszczyć i niestety żadne specyfiki nie były mi w stanie pomóc. Czasem udało mi się trafić w kosmetyk, który na krótką metę w jakimś stopniu niwelował łuszczenie, ale po dwóch dniach już nie było widać żadnych rezultatów.
To nie wszystko, było jeszcze gorzej. Wysypało mnie. Pojawiło się kilka większych grud, które nie dawały za wygraną, nie dało się ich pozbyć, zniszczyć. Do tego doszło stado maciupeńkich ropnych krosteczek, które były dosłownie wszędzie. Radziłam sobie jak tylko mogłam, bo liczyłam, że to tylko stan przejściowy. Że z czasem będzie lepiej, a rezultat końcowy wynagrodzi mi moje męczarnie.
Niestety stan mojej buźki nie polepszał się. Im byłam bliżej dna, tym nadzieja coraz bardziej ulatywała. Pharmaceris wcale nie ruszył moich wągrów - przed i po kuracji tak samo dobrze się miały. Nie odblokował i nie oczyścił zatkanych porów, nic też nie zdziałał jeśli chodzi o blizny potrądzikowe. Nie zauważyłam pozytywnego wpływu na produkcję sebum. Przebarwień jako takich nie mam, więc nie jestem w stanie określić jak sobie radzi na tym polu.
Wydajność oceniam na przyzwoitą. Chociaż pod koniec modliłam się, żeby już się skończył i z czystym sumieniem mogłam go wyrzucić do kosza. Niestety nie chciał tak łatwo się poddać i odejść w niepamięć...
Nadmienię jeszcze, że moja Mama podkradała mi go, żeby zwalczyć zatwardziałego wroga. Jej pomógł natychmiast, bez zbędnych atrakcji. Niestety u mnie znajomość z tym kremem przebiegła zupełnie inaczej.
Wiem, że krem z 10% kwasem migdałowym na noc ma dużo swoich fanek. Ja jednak jestem rozczarowana. Początkowo cieszyłam się, że udało mi zaoszczędzić. Niestety zakup w moim przypadku nie był udany. Wychodzi na to, że chytry dwa razy traci ;)
A u Was jak się sprawdził ten produkt?
Kat.
Też miałam ten krem i mam takie samo zdanie jednak jestem kosmetyczką i powiem Ci jak to jest z tymi kwasami i kremami. Niestety kwasy złuszczają naskórek przez cały czas ,wiec tak jak długo je stosujemy tak długo będzie się złuszczać nasza skóra... Inaczej to trochę wygląda przy czystych kwasowych zabiegach... Pod warunkiem że taki zabieg wykonujemy po upływie 7 dni od czasu poprzedniego. Pierwszy tydzień skóra się złuszcza i nie wygląda atrakcyjnie np. z źle zaaplikowanym podkładem jednak już po drugim zabiegu ta skóra jest tak jakby dołuszczona i jeżeli zabieg jest powtarzany systematycznie z odstępem siedmiodniowym to ten nowy naskórek nie zdąży się tak nadbudować i złuszczania nie widać i możemy cieszyć się piękną ,rozjaśnioną cerą....Kiedy jednak zabiegi wykonujemy raz na miesiąc to niestety złuszczanie będzie cały widoczne. Jeżeli chodzi o kremy to niestety mają one zbyt słabe stężenie żeby nam tą cerę konkretnie złuszczyć więc ciągnie się to w nieskończoność... Po za tym taki krem nie ma działania takiego które mogłoby zlikwidować przebarwienia czy blizny.... Jedynie kwas o wysokim stężeniu i niskim ph ma takie działanie. Kremy są fajne w czasie przejściowym od zabiegu do zabiegu czyli pomiędzy nimi. I jeżeli chodzi o wągry czy zmiany trądzikowe to jednak najlepszymi kwasami są pirogronowy, azelainowy i salicylowy. Ja do zabiegów stosuję właśnie z Bandi mieszaninę tych trzech kwasów w stężeniu 30% i niskim ph.... I efekty są świetne... Wracając do kremów to często bardziej nie odpowiada nam to na jakiej bazie są zrobione więc najlepiej udać się na czyste kwasy w formie żelowej do kosmetyczki:). Ja ten krem przerabiałam jak i inne i zawsze miałam cerę pogorszoną niestety. Jednak jeśli mogłabym polecić krem na takie problemy który faktycznie daje świetne rezultaty to Laroche Posay Effeclar Duo... Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za mądre słowa :)
UsuńNawet nie próbowałabym go zmęczyć do końca, gdyby robił mi taką krzywdę ;) Dzięki za ostrzeżenie przed produktem ;)
OdpowiedzUsuńWierzyłam w niego - niepotrzebnie :p
UsuńSzkoda, że się u Ciebie nie sprawdził, sama go nie używałam.
OdpowiedzUsuńTeż żałuję :(
UsuńHmmm szkoda bo zapowiadał się fajnie
OdpowiedzUsuńTeż żałuję :(
Usuńkremu nie miałam ale moja skóra lubi kwas migdałowy
OdpowiedzUsuńJa skusiłam się jeden jedyny raz i nie planuję powrotu :p
Usuńno ciekawe od czego to zależy, ze u mamy było ok a u Ciebie taka katastrofa? mam wielką ochotę na któryś z tych kremów, ale każda taka recenzja sprawia, że jednak się boję, bo nie chcę pogorszyć stanu swojej cery :/
OdpowiedzUsuńNie mam zielonego pojęcia :(
Usuń