Tak, tak, dziś będzie o tym, który zdetronizował Skin79 Orange raz na zawsze. Orange przez długi czas był moim ulubieńcem, żaden inny BB nie sięgał mu do pięt. Jednak cały czas poszukiwałam tańszej alternatywy. Podobno z bebikami tak jest - cały czas się szuka, bo może znajdzie się jeszcze coś lepszego. I znalazłam :) Przedstawiam Wam Tony Moly Dear Me Petite Cotton BB Cream:
zabezpieczenie też jest :) |
Może zacznijmy od zapachu. Tony Moly ma śliczny kremowy zapach, a nie jakieś tam zielsko :p Można doszukać się aromatów lekko kwiatowych, a może to tylko mój nos? Bebik ten zamknięty jest w miękkiej tubie do wyciskania. Wolę rozwiązania z pompką, ale nie jest źle. Nigdy nie miałam problemu z wydobyciem BB ze środka. Graficy nie poszaleli, ale minimalizm w tym wydaniu dobrze się prezentuje.
Tony Moly Dear Me Petite Cotton BB jest bardzo przyjemny i łatwy w obsłudze. Bez zbędnych komplikacji daje się rozprowadzić po twarzy, nie smuży, nie ciapie się. Ma piękny beżowy kolor, który wręcz świetnie prezentuje się na mojej buźce. Na zdjęciu porównawczym przy innych bebiszonach Tony wydaje się mieć delikatne różowe podtony, ale na twarzy zupełnie tego nie widzę. Twarz pokryta tym BB wygląda na wypoczętą i naturalną. Największy plus ma u mnie za krycie, które jest wręcz rewelacyjne. O dziwo dobrze sobie radzi z cieniami pod oczami. Do tego stopnia, że korektor wydaje się być zbędny - chyba że mam naprawdę zły dzień ;) Lubię go też za to, że długo wytrzymuje na buźce - oczywiście nie liczę mu czasu z zegarkiem w ręce :p
Kolejny plus za to, że na opakowaniu mamy wypisane składniki po angielsku, a nie krzaczkami.
Tony Moly dodatkowo bije Orange ze względu na cenę. Toniego możemy dorwać za 25zł, tubka mieści 30g BB. Jedno opakowanie już zużyłam, drugie czeka aż się wkurzę na BB, które teraz testuję. Jak bardzo mnie zdenerwują, to pójdą w kąt, a ja pocieszę się swoim ulubieńcem :)
Tony Moly dodatkowo bije Orange ze względu na cenę. Toniego możemy dorwać za 25zł, tubka mieści 30g BB. Jedno opakowanie już zużyłam, drugie czeka aż się wkurzę na BB, które teraz testuję. Jak bardzo mnie zdenerwują, to pójdą w kąt, a ja pocieszę się swoim ulubieńcem :)
Wasza BBmaniaczka :*
Masz bardzo latna twarzyczke..usmiech poprosze ;)
OdpowiedzUsuńSciskam serdecznie xxx
dziękuję :*
UsuńDla mnie za ciemny ale cieszę się, że masz swój No 1, bo wiem, że ciężko dobrać idealny BB ;) Ja aktualnie przeżywam miłość do ślimakowego Mizona - wreszcie znalazłam odpowiednio jasny BB! <3
OdpowiedzUsuńNaprawdę za ciemny? Ja też jestem bledziuchem, ale jakoś mi się dopasował i wygląda ok :) Muszę kiedyś tego Mizonka przetestować :) Pewnie lepki jest?
UsuńDla mnie każdy BB jest lepki ale mam na to sposób ;) Jak już się "wtopi" w twarz (czyli ok.10-15 minut po nałożeniu) to ostrożnie przykładam do twarzy kawałek papieru toaletowego/chusteczki higienicznej i pozwalam jej wchłonąć jakby "nadmiar" tego, co na niej. Potem transparentny puder i buzia gładziutka, 0 lepkości :)
UsuńA Mizonka niedługo zrecenzuję i dam swatche, zdjęcia itd itp - obiecuję! :*
To czekam z niecierpliwością :)
UsuńKiedyś miałam odlewkę Mizona (nie pamiętam teraz co to było) i był strasznie lepki i gęsty - pierwszy raz z taką konsystencją się zetknęłam :)
Dla mnie też BB z Tony Moly jest świetny, ale z Mizon również i aż się boje szukać czegoś innego - te dwa wystarczą mi w zupełności ;) Dziękuję :* Teraz to nie wyobrażam sobie nakładania czegoś innego na twarz (jeśli muszę) :P
OdpowiedzUsuńJa lubię poszukiwać coraz to nowszych - nie zawsze wychodzi mi to na dobre, ale lubię testować :)
UsuńBardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuńObecnie wyciskam z niego reszteczki, ale na pewno kupię kolejną tubkę :)
Cieszę się, że jest nas więcej :D
Usuńfajnie wygląda, ale pierwszy raz słyszę o nim :)
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja o większości kosmetyków, które pokazujesz na swoim blogu :)
UsuńKremy BB to dla mnie czarna magia ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś też tak miałam, a potem popłynęłam...
UsuńPierwszy raz o nim słyszę, ale chyba nie byłby dla mnie odpowiedni. Potrzebuję lepszego krycia
OdpowiedzUsuńJak na BB to kryje bardzo dobrze :) Zanim poznałam bebiszony, to też używałam kryjących podkładów, ale odwidziało mi się ;)
Usuńtaki fajny to też wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, naprawdę warto :)
UsuńNigdy o nim nie słyszałam, ale bardzo ładnie się prezentuje;)
OdpowiedzUsuńbardzo go lubię :)
Usuń