niedziela, 8 września 2013

ZDZIWACZAŁAM

Dziś chcę Was bliżej zapoznać z nowym produktem firmy Avon. Zapewne już widziałyście reklamę czy fotki na blogach. Opinie są sprzeczne, dlatego chcę dorzucić swoje trzy grosze. Przedstawiam Wam tusz Mega Effects - dla mnie tusz dziwak ;) Od razu zaznaczam, że będzie to kolejny post obrazkowy ;)


Po fotkach możecie już się domyślić dlaczego dziwak ;) Nie wygląda jak "normalna", tradycyjna maskara. Oj nie ;) Nie miałam w planach zakupu. Jednak koleżanka tak go zachwalała, że nie mogłam się oprzeć... Cena również podziałała zachęcająco: 20zł to taniocha ;)




Jak widzicie, nawet rączka nie jest normalna. Na uchwycie znajdują się guziczki-wypustki, które mają sprawiać, że tusz nie będzie nam uciekał z łapki. Moja Mama woła na ten tusz "szpachla" i muszę przyznać, że coś w tym jest ;)




Szczoteczka, a raczej szczota jest pokaźnych rozmiarów. Nie byłam do niej przekonana przy pierwszym wejrzeniu ;)  Można się jej przestraszyć! Producent pokusił się o ciekawe rozwiązanie: rączka jest ruchoma. Dowolnie możemy kontrolować kąt zgięcia, ustawiać rączkę jak tylko nam się podoba. Początkowo byłam przekonana, że prosta będzie najlepiej się spisywała. Byłam w błędzie - zgięta wręcz wymiata ;)


Tak wygląda mieszkanie naszej szczoty ;) Tonia ostrzega, żeby nie wsadzać paluchów do środka, bo to może się źle dla nas skończyć. Wolałam nie ryzykować ;)




Troszkę zdjęć porównawczych dla lepszego wyobrażenia ;) Na środkowej fotce zestawienie ze szczoteczką od tuszu Sexy Pulp od Yves Rocher (kocham go!).


A tak skończyło się jedno z pierwszych podejść ;) Z czasem było/jest lepiej :) Teraz pora na efekty:


strasznie to wygląda, prawda?

Tusz na moich ślepkach wytrzymuje cały dzień. Nie rozmazuje się, nie kruszy, nie ciapie, nic z tych rzeczy. Muszę przyznać, że jest naprawdę trwały - muszę mu poświęcić dłuższą chwilę przy demakijażu.



Z ręką na sercu przyznaję, że jestem zadowolona z efektów jakie można uzyskać na rzęsach dzięki niemu. Bardzo przyzwoicie sobie radzi na tym polu. Polubiłam go, nawet bardzo - aktualnie to po niego najczęściej sięgam (czyt. przez cały czas). Chociaż nie sądzę, aby "wygryzł" mój ukochany SP :) Z drugiej strony jednak dziwak kosztuje 20-25zł, a Sexy Pulp YR 50zł...

Co o nim myślicie? :)
Kat.

38 komentarzy:

  1. Mówię temu tuszowi zdecydowane nie. Nie potrzebuję taki udziwnień :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też tak myślałam, ale przekonałam się już do niego :)

      Usuń
  2. efekt bardo ładny, ale i tak nie jestem do niego przekonana ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie dziwię się, mnie na początku też nie kusił - trochę też bałam się tej szczoty ;)

      Usuń
  3. bardzo ładny efekt, muszę wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawa jestem ale po ostatnim niewypale z dziwna szczoteczką jakiś nie mam ochoty i wolę tradycyjne

    OdpowiedzUsuń
  5. mnie przeraża wygląd tej szczoty, ale muszę przyznać, że efekt świetny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też się bała - jeśli się nie mylę, to pierwsza taka na rynku :) ponoć 6 lat nad nią pracowali :D

      Usuń
  6. Kusi :-)
    mam kilka w zapasie, ale co tam, kupię kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tz go z czasem polubiłam, ale ulubieńca tez mi nie przebił ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. ja się boję tej "szczoty" i podziwiam wszystkich którzy testują;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię duże szczoteczki, ale to coś mnie przeraża. nie nie ... zdecydowanie nie dla mnie. Choć efekt końcowy jest dość dobry :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie straciłam oka, więc źle nie jest ;) wystarczy trochę praktyki i używanie go staje się wręcz naturalne :)

      Usuń
  10. Dziwak straszny, nie lubię tuszy z Avonu, a ten ma podobną tą samą formułę co inne, więc dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  11. Po wielu mniej lub bardziej udanych podejściach ja również się do niego przekonałam ;)
    Ale z racji tego, że ładny, dopracowany efekt wymaga większej uwagi i nieco więcej czasu to także pozostaje u mnie na drugim miejscu, pierwsze zajmuje Luxe z Avonu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luxe też bardzo lubię :) jak się pojawi nowa wersja, to na pewno zamówię :)

      Usuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Trochę przeraża mnie jego szczoteczka ale ogółem tusz intryguje :)

    OdpowiedzUsuń
  14. też go bardzo polubiłam i nawet kupiłam sztukę na zapas :) choć makijaż zajmuje mi ciut więcej czasu to mam po nim nieźle wyczesane rzęsy ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. no nie wiem.. z jednej str fajny, a z drugiej znając moje szczęście pewnie prędzej wsadziłabym go sobie do oka niż pomalowała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na początku szczoteczka była "agresywna" w stosunku do mojego oka, ale teraz to bajka :D

      Usuń
  16. Jak dla mnie super szczoteczka :D Lubię takie dziwne rzeczy ;) Też na początku się go bałam, ale jak "pierwszy" raz go użyłam (po nie udanym pierwszym razie wydobycia tuszu - dziękuję Kasiu za radę :* ) to od razu było wow :D Szkoda, że nie kupiłam drugiej na zapas...

    OdpowiedzUsuń
  17. wreszcie jakaś recenzja! tyle szumu o ten tusz, a nigdzie nie mogłam znaleźć efektów :P no ja nie wiem, jakoś przekonana nie jestem..

    Zapraszam na rozdanie, jeśli masz ochotę :)
    http://psychodelax3.blogspot.com/2013/08/pierwsze-rozdanie-imieninowe.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mi udało się trafić na kilka postów o tym, że ma dziwną szczoteczkę :p

      Usuń
  18. ja się boję tej 'szczoteczki'

    OdpowiedzUsuń
  19. Słyszałam dość sporo o nim. Ładny efekt, choć mi bardziej zależy, by rzęs było więcej, a nie by były dłuższe...

    Obserwacja za obserwację?

    http://marpleous.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Oj zamówiłam go gdy tylko pojawił się w demo, ale początkowo nie otwierałam go bo miałam kilka innych otwartych tuszy jednak kiedy zobaczyłam, że w promocji jest za 20 zł a później kosztuje więcej uznałam, że przetestuję go i zamówiłam od razu dwa opakowania na zapas, bo działa świetnie, chociaż początki z nim do najłatwiejszych nie należą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mi został 1 w zapasie, bo drugi już sprzedałam :D też mam kilka tuszy otwartych na raz ;)

      Usuń
  21. Aktualnie to mój tusz numer 1 :). Chyba trzeba zrobić zapasy. Bo to co dobre Avon szybko wycofuje :).

    OdpowiedzUsuń