Zaczyna się nowy miesiąc, więc pora na podsumowanie moich sierpniowych wyrzutków. To denko nie będzie tak obfite jak poprzednie. Ale nie mam czego się wstydzić ;) Zapraszam do lektury :)
Lirene, antycellulitowa maska do ciała - wygrana w rozdaniu :) Ciekawy produkt, ale zbyt wiele nie mogę o niej powiedzieć. Przyznam szczerze, że nie odpowiada mi to, że muszę latać przez X minut w tylko w figach, bo mam cudaka na udziskach.
Synergen, maseczka antybakteryjna - jestem zadowolona. O niebo lepsza niż wariant błękitny, który niemiłosiernie śmierdzi. Niewykluczone, że kupię ponownie :) A tym bardziej, że kosztuje jedyne 2zł.
Balea, malinowe mydło do rąk - ale zapach! Gdy go używamy, to po całej łazience roznosi się aromat słodkich (dla mnie wręcz przesłodzonych) malin. Innym domownikom poziom słodkości nie przeszkadza ;)
Hada Labo Super Hyaluronic Acid Moisturizing Lotion - już nie pierwszy raz Wam go pokazuję. Oczywiście w formie odlewki ;) Więcej możecie poczytać o nim TUTAJ.
Marion, ampułka wzmacniająca do włosów - nie wiem gdzie mi się reszta zapodziała. O wersji nawilżającej już Wam pisałam (KLIK), wersja wzmacniająca wydaje się być taka sama. Nie odnotowałam żadnego wzmocnienia moich kłaczków.
Próbka kremu pod oczęta The History of Whoo - jak najbardziej na tak. Kremy do pielęgnacji okolic oczu dostępne na polskim rynku jakoś nie potrafią sprostać moim wymaganiom. Zawsze któremuś czegoś brakuje i jestem niezadowolona. Z tego powodu na wizażowych rozbiórkach co jakiś czas zamawiam jakiegoś cudaka. Zawsze jestem zadowolona :) Ta próbka nie była osamotniona - było ich wiele :p
Pianka do mycia twarzy od Avon, seria Solutions. To nie jest pierwsze opakowanie, pewnie też nie ostatnie. Sporo osób na nią narzeka, a ja ją bardzo lubię ;) Nie zawsze gości w mojej łazience, ale często do niej powracam.
Yves Rocher, jedwabista odżywka do włosów. Cena regularna to 11,90zł i uważam pieniądze za stracone. Wydajność pozostawia WIELE do życzenia, zapach dla mnie paskudny, a działanie byle jakie. Nigdy więcej! Za to wersja z jojobą jest rewelacyjna ;)
Płyn micelarny from Biedronka - ten produkt chyba każdy już zna ;) Po tych wszystkich zachwytach i jakże pozytywnych opiniach, myślałam, że to będzie jedno wielkie WOW, wgniecie mnie w fotel. Nic takiego nie było... Dla mnie micel jak micel, cena niska i tyle. Mam gdzieś schowaną jeszcze jedną buteleczkę, ale jednak wolę dołożyć trochę grosza i kupić coś innego. Zły nie jest, ale spodziewałam się czegoś bardziej spektakularnego :p
Serum antycellulitowe od Avon - do poczytania: http://thebeautynotebookbykat.blogspot.com/2013/07/serum-antycellulitowe-o-podwojnym.html
Kolejny Avonowy produkt to krem 2 w 1: redukcja pryszczy i nawilżanie. Kupiłam go już dawno temu, ale nie mogłam się zmobilizować, żeby go zużyć. Czemu? Obiecane nawilżanie niby jest, ale na bardzo niskim poziomie. Redukcji wrogów w ogóle nie zauważyłam. Plus za to, że nadawał się pod makijaż, ale to dla mnie za mało. Ogólnie mówiąc: lipa!
Balea, jagodowy krem do ciała - mniam, mniam, mniam! Cudownie pachnie! Warto go kupić dla samego zapachu :) DMie przybywaj do Polski! Recenzja się pojawi ;)
Avon, oczyszczający tonik przeciw wągrom - dość wyraźnie widać, że jestem konsultantką... Tonik zły nie jest, nie wyrządził mi żadnej krzywdy. Oczyszczał buźkę i przygotowywał na dalsze etapy pielęgnacji. Czy pomógł mi w walce z wągrami? Nie wiem, nie zauważyłam jakiś cudownych efektów. Moje wągry ostatnimi czasy poszły na urlop, ale nie sądzę, żebym to jemu zawdzięczała.
Isana, krem do ciała granat i figa - niewypał. Nigdy więcej po niego nie sięgnę. Nie tylko ja się z nim męczyłam, Siostra też go nie polubiła. Więcej poczytacie w recenzji - jak tylko się pojawi ;)
Yves Rocher, kokosowy balsam do ust - kolejny ich udany miziacz. Nie sądziłam, że go polubię, a tu niespodzianka ;) Gorąco Wam polecam!
Miniatureczka La Roche-Posay Cicaplast - zły nie jest ;) Ale więcej nie mam nic do powiedzenia...
Luksja, żel pod prysznic z peelingiem, wersja Blackcurrant & Cranberry. Wygrałam go w konkursie i jakoś nie sprawił mi przyjemności. Drapania w ogóle nie czuję, pieni się słabo i nie pachnie zbyt ładnie... Zużycie go było istną męczarnią! Niestety nikt z domowników nie pokusił się, aby go używać :(
Kolejna butla wcierki Joanna Rzepa - to chyba już uzależnienia ;) Krótko napiszę: polecam, polecam, polecam :)
Yves Rocher, odżywczy balsam do ust z olejkiem z migdała. Nie było ukochanego mojego regenerującego, więc wzięłam ten. Nie żałuję, też jest bardzo dobry :)
W tym miesiącu to by było na tyle :)
A jak mają się Wasze denka?
K.
Spore to denko, kilka z tych kosmetyków mam i lubię, a nie które chętnie bym wypróbowała.
OdpowiedzUsuństarałam się ;)
Usuńmalinowego mydełka do rąk nie dorwałam, jeszcze :D, mam z tej serii krem do ciała :), a mydełko mam jagodowe , mniam :D
OdpowiedzUsuńjagodowe właśnie jest używane :D malina ma duuuużo słodszy i bardziej intensywny zapach ;)
UsuńMój biedronkowy micel dalej czeka na swoją kolej. Jestem ciekawa jak u mnie się sprawdzi :).
OdpowiedzUsuńciekawa jestem czy dołączysz do grona fanek :)
Usuńmiałam szampon malinowy - zapach cudno <3
OdpowiedzUsuńKiedyś uwielbiałam tę odzywkę z YR:)
OdpowiedzUsuńA mydełko malinowe u mnie wlasnie w użyciu... czasem zastanawiam się czy to pachnie malinami czy też sfermentowanymi malinami...
sfermentowanych nie czułam ;)
Usuńjak dla mnie naprawdę tego sporo :) chyba w końcu wypróbuję Rzepę ;)
OdpowiedzUsuńtak? mi wydaje się, że mało :D
UsuńPokaźne denko! Ja też stosuję lotion HadaLabo, ale mam wersję z arbutinem i wit.C (podobno rozjaśniającą), kupiłam właśnie tą, ponieważ podobno ma być lżejsza niż klasyczna - póki co bardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuńA mydła z Balei, chociaż ładnie pachną, to dla mnie są okropnie wysuszające...
ja teraz stosuję jakiegoś cudaka z suiskin - udało mi się dorwać na polskiej stronce w fajnej cenie, ale pozostawia warstewkę, która czasem mi przeszkadza :)
Usuńduże denko, zaciekawiła mnie ta wcierka :)
OdpowiedzUsuńE tam nie tak pokaźne, całkiem sporo ci się zdenkowało:D Kusisz tą jagodową Baleą, jeszcze chyba nie miałam żadnych stricte jagodowych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńjeśli pamięć mnie nie myli, to także mój pierwszy raz z jagodą ;)
UsuńSpore denko ale niczego jeszcze nie znam :)
OdpowiedzUsuńjeszcze ;)
UsuńMiałam malinowe mydło od balea i uwielbiałam je! Również znajdzie się w moim najbliższym denku :)
OdpowiedzUsuńMyślałam nad tym kremem z Clearskin, ale skoro nie jest zachwycający to chyba się na niego nie skuszę. Pianki z Solutions używam obecnie i toniku z tej serii Complete Balance i to pierwsze produkty z linii Solutions, które chyba polubię i do których wrócę :). A tę maskę z Lirene dostałam od siostry, nie używałam jeszcze ale muszę spróbować, chociaż też nie lubię kosmetyków które trzeba trzymać na skórze konkretny czas :)
OdpowiedzUsuńkremu nie warto brać :/ wolę kosmetyki, które się wsmarowuje w ciało i szybko się wchłaniają ;)
Usuń