To był niezaplanowany zakup. Miałam kartę rabatową z jakiejś gazety i przy kasie okazało się, że brakuje mi kilku złotych. Pierwszy pod ręką był ten balsam, więc bez namysłu go wzięłam. Czy dorównuje wersji, którą ma Anka (KLIK)? Przekonajmy się :)
Mój balsam zamknięty jest w plastikowym, poręcznym opakowaniu. Pudełko jest zakręcane, więc balsam nie ma szansy samoistnie otworzyć się w torebce i spłatać nam psikusa. Nie robi takiego wrażenia jak waniliowa wersja w metalowym pudełeczku. Ale liczy się wnętrze, prawda? :)
Blood Orange ma świetny, energetyczny zapach! Niby jest on owocowy, ale z lekką nutą kwaśnego. To nie jest typowy słodziak. Mi bardzo odpowiada, bo jest taki z pazurem ;)
Balsam jest mięciutki, lekko tłustawy i łatwo się rozprowadza na wargach. Nie robi koloru, ale nadaje ładny blask. Usta są śliskie, gładkie i nawilżone. Chociaż nawilżenie to jak dla mnie mogłoby być bardziej intensywne. No i mógłby odżywiać. Tak sobie marudzę... Coś więcej? Balsam ma ledwo wyczuwalny słodki smak. Opakowanie zmusza
nas do tego, że musimy się uciapać - nie ma innej możliwości niż
nałożenie produktu na usta palcem.
Ogólnie jak na kosmetyk ze sklepu z ciuchami, to jest naprawdę fajny. Niejeden drogeryjny produkt mu nie dorównuje.
Kat.
nie lubie kosmetyków z sklepów ubraniowych :/
OdpowiedzUsuńdo mnie też jakoś nigdy nie przemawiały. traf chciał, że ten balsam trafił w moje ręce i przyznaję, że jestem z niego zadowolona :)
UsuńCzęsto kuszą mnie kosmetyki z H&M, ale zawsze odstawiam je na półkę, bo uznaję, że to nie może być dobre ;) Po twojej recenzji, może następnym razem się zastanowię ;)
OdpowiedzUsuńJa chciałabym jeszcze przetestować ich maseczki do twarzy, ale niestety nie są dostępne w każdym sklepie :(
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńdużo razy miałam wciąć, ale się rozmyśliłam. Posiadam od nich perfumy, zamknięte takim w metalowym pudełeczku- świetne i poręczne !;)
OdpowiedzUsuńu mnie niestety większość produktów jest przebrana :(
Usuń