Sponsorem dzisiejszego wpisu jest:
Dziś troszeczkę Was postraszę ;) Ale zanim dojdziemy do fotki dnia, chcę Wam troszkę opowiedzieć o masce od Beauty Friends. Dostałam ją dzięki uprzejmości sklepu MyAsia. Trafiła mi się wersja Collagen. Gdy tylko na nią spojrzałam, to pomyślałam, że skądś ją znam - nie myliłam się. Taką już kiedyś otrzymałam jako gratis i skitrałam w szufladzie. Gdy zawitała u mnie druga taka samo, doszłam do wniosku, że to chyba jakiś znak i w końcu muszę się z nią bliżej zapoznać ;)
Informacje, które można znaleźć na opakowaniu:
Obrazkowa instrukcja obsługi :D
Zacznę od zapachu - jest on dość specyficzny. Przy otwieraniu maseczki od razu "uderza" nas aromat, który mi kojarzy się z lakami... Na szczęście szybko się on ulatnia ;) Pamiętam, że kiedyś testowałam taką maseczkę, ale wersję "ziemniaczaną" i tamta równie dziwnie pachniała ;)
Muszę przyznać, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczona ilością esencji. Maseczka jest super nią nasączona, jest wręcz mega mokra. Tego "płynu" jest tak dużo, że spokojnie po wyciągnięciu bawełnianej płachty, z powodzeniem można sobie wycisnąć z opakowania pozostałości esencji. Należy to umiejętnie robić - ja jestem ciapką, więc oczywiście się polałam ;) To co udało mi się "złapać" zastosowałam na szyję - swobodnie mi wystarczyło na obfite pokrycie skóry. Czy ten opis przybliżył Wam chociaż trochę wyobrażenie tego jak ten produkt jest nasączony?
Nie wiem jak oni to robią, ale sheet maseczki są na mnie za duże :( Zawsze mam z tym problem i muszę kombinować z ułożeniem jej na twarzy. Jednak nie przeszkadza to w działaniu produktu. Po nałożeniu maski na twarz czujemy przyjemne uczucie chłodu - jak kompres. Możemy się wtedy zrelaksować i czekać aż minie wyznaczony czas. Jakie efekty "po" zauważyłam u siebie? Skóra była uspokojona, wypoczęta, gładka, delikatna w dotyku i jakby jaśniejsza. Największy plus zostawiłam na koniec: maseczka ta świetnie nawilża! Pod tym względem zrobiła na mnie ogromne wrażenie.
A teraz, jak obiecałam, straszę ;)
Takie maseczki na stronie MyAsia pierwotnie kosztują ok. 7zł. Jednak obecnie maseczki na bawełnianej płachcie są objęte atrakcyjną promocją: możecie je upolować za jedyne 3,48zł. Uważam, że warto :) Jeśli Wy też, to tutaj klikajcie: http://www.myasia.pl/promocje?perp=25&p=0&sort=asc
Miałyście kiedyś styczność z sheet maską? Podoba Wam się taka forma?
Ściskam,
Kat.
Uwielbiam tego typu maseczki! Łatwo, szybko, wygodnie i przede wszystkim - skutecznie! :)
OdpowiedzUsuńzgadzam się w 100% :)
Usuńchyba muszą być większe niż mniejsze, lepiej jak ktoś będzie miał jej za dużo niż żeby komuś z większą mordką jej zabrakło :D
OdpowiedzUsuńcoś jest w Twojej teorii ;)
UsuńZaciekawiłaś mnie ją :).Musze w końcu się skusić na tego typu maski.
OdpowiedzUsuńcieszę się ;) uważam, że warto :)
UsuńBardzo lubię takie maseczki. Są mega relaksujące :)
OdpowiedzUsuńzgadzam się :)
UsuńJeszcze nie stosowałam maseczek w takiej formie, jednak mąż owszem i był zadowolony. Chciałabym wypróbować w końcu coś z myasia jednak na razie się wstrzymuję, do większego zamówienia
OdpowiedzUsuńja czaję się jeszcze na jajka z Holiki :D
Usuńmaska jest idealna na święto duchow haha:)ja jeszcze takiej nie używałam ale fajnie wygląda:)
OdpowiedzUsuńoj tak, można w niej straszyć ;)
Usuńuwielbiam takiego typu maski:) luie je nakladac, ta ma bardzo dobra cene:)
OdpowiedzUsuńcena promocyjna wręcz powala :D
UsuńTakiej jeszcze nie maiłam:)
OdpowiedzUsuńwszystko przed Tobą ;)
Usuńnie lubie tego rodzaju masek, zawsze mi plyn scieka z twarzy i tylko sie wkurzam :P
OdpowiedzUsuńja zawsze boję się, że mi spadnie :D
UsuńMam ich trochę, bo na ebayu sprzedawcy często dają jako gratis ;) Z tych, których używałam jestem zadowolona, fajna rzecz :D
OdpowiedzUsuńnie mam konta na ebayu ;(
Usuńforma całkiem fajna :) , nie mialam styczności
OdpowiedzUsuń*nowy post
:O:O Nie słyszałam, dziwoląg maseczka, ale całkiem fajna. Na pewno wypróbuję:))
OdpowiedzUsuńśmieszna jest, ale bardzo fajna ;)
UsuńFajna ta maseczka. Właśnie kiedyś już je oglądałam tylko zastanawiałam się czy warto zakupić?
OdpowiedzUsuńCieszę się, że trafiłam na Twojego bloga, ja dopiero zaczynam przygodę z azjatyckimi cudeńkami, a u Ciebie znalazłam dużo przydatnych informacji.
Pozdrawiam :-)
bardzo mi miło :* mam nadzieję, że moje recenzje okażą się dla Ciebie przydatne :)
Usuńlubię maski w takiej formie :)
OdpowiedzUsuńNa mnie też są zazwyczaj za duże :) I też uwielbiam sheet masks - nie ma problemu ze zmywaniem, nie naciąga się przy tym skóry, a przy tym ta ilość esencji jest zazwyczaj ogromna - przecież zazwyczaj buteleczka serum to 30ml, a w takiej masce mamy zazwyczaj ok. 25ml - to tak, jakby wylać na siebie na raz prawie całe serum :D
OdpowiedzUsuńU mnie efekty po takich maskach są naprawdę widoczne i trwałe (mówię o My Beauty Diary, ale pewnie jest dużo innych dobrych sheet masks).