piątek, 16 sierpnia 2013

SŁAWNY JUŻ TISANE

Któż nie słyszał o balsamie do ust z Tisane? Większość z Was go zna nie tylko z cudzych opinii, ale także z własnego doświadczenia. Ja swoją przygodę z nim rozpoczęłam dość późno. Jak widzę tyle zachwytów na jakimś produktem, to działa to na mnie hamująco - wcale nie mam ochoty na taki cudowny i wspaniały kosmetyk. Nie miałam zamiaru go kupować. Jednak pewnego dnia w Hebe uśmiechnął się do mnie, a cena pomachała mi ;) Kupiłam, ale czy dobrze postąpiłam?


Obietnice: odżywia, nawilża, chroni, wygładza, regeneruje, waniliowy zapach, miodowy smak, bez parabenów. Naturalny kosmetyk ziołowy.
Składniki aktywne: wosk pszczeli, ekstrakt z liści melisy, ziela jeżówki purpurowej i nasion ostropestu, miód pszczeli, olej rycynowy, olej z owoców oliwki, witamina E.
Działanie: balsam wygładza, nawilża i odżywia szorstkie, spierzchnięte usta. Regeneruje naskórek uszkodzony wskutek działania czynników atmosferycznych, otarć oraz opryszczki. Chroni usta przed wysuszeniem oraz niekorzystnym wpływem mrozu, wiatru, deszczu i słońca.


Produkt na początku jest twardy. Strasznie mnie to denerwowało. Z czasem wierzchnia warstwa się starła i okazało się, że balsam jest mięciutki. Łatwiej także się go nakłada, bo nie trzeba tak długo gmerać palcem - wcześniej musiałam zrobić kilka podejść, aby poczuć się usatysfakcjonowana. Tisane ma delikatny i słodki zapach, który mnie na szczęście nie drażni.


Muszę przyznać, że podczas choroby bardzo mi pomógł. Miałam strasznie podrażniony i wysuszony nos od kataru. Tisane go uratował ;) Już na drugi dzień nosek był jak nowy ;) A co z ustami? Sprawia, że są odżywione i miękkie. Nie miewam spierzchniętych warg czy skórek na nich, ponieważ zawsze mam przy sobie jakiś pierdólec nawilżający czy ochronny. Czasami jest tego tyle, że nie wiem co wybrać :p Dlatego nie wiem jak szybko potrafi zregenerować usta. Jednak, gdy zaatakowała mnie opryszczka, to przynosił mi olbrzymią ulgę i spisywał się na medal.


Przyznaję, że byłam do niego uprzedzona. Myślałam, że jest przereklamowany, a wszyscy go chwalą tylko dlatego, że jest "na czasie" ;) Muszę mu zwrócić honor - jest świetny! Pokochałam go :) Pierwsze opakowanie wręcz zjadłam w zastraszającym tempie, drugie jeszcze "żyje" ;)
Pierwsze opakowanie kupiłam w promocji w Hebe za ok. 7zł, drugie w Naturze w cenie normalnej ok. 10zł. Uważam, że warto wydać na niego każde pieniądze.

Znacie? Lubicie?
Kat.

20 komentarzy:

  1. mialam wersje 'podstawowa', ciekawa jestem tej malinowej

    OdpowiedzUsuń
  2. słyszałam o nim, ale jeszcze nie próbowałam ;) pora to zmienić...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie by się przydał na pierzchnięcie (co za wyraz :P ) ust w zimę...wtedy to strasznie wyglądają :/ Jedyny mankament to grzebanie w pudełeczku i moje "szpony" :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wyobrażam sobie tego :D ale na pocieszenie powiem Ci, że wypuścili go też w sztyfcie ;) ale nie testowałam, nie wiem czy jest tak samo dobry

      Usuń
  4. ja kilka razy do niego podchodzilam, ale jakos sie nie skusialm, bo mi sie kojarzy z tesciową :P (u niej pierwszy raz widzialam i jak jestem to widze go an kazdej polce :P)

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. piękne jest to, że zawsze znajdzie się wyjątek :) myślałam, że ja będę na nie :D

      Usuń
  6. Ja jeszcze nie miałam ale chyba w końcu muszę się zaopatrzyć w ten słoiczek ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię, aczkolwiek nie jest to jakiś mój hit;p O dziwo, pierwszy pokazał mi go mój Tż

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. no jasne ;p byłby jego ulubionym sposobem na spierzchnięte usta, gdyby nie to, że musi paluchem go wygrzebywać, a dłonie ma nie małe, więc częściej korzysta z pomadek nivei :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie miałam tego kosmetyku, chociaż słyszałam o nim wiele dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Taki on sławny , a ja wciąż go nie zakupiłam :D

    OdpowiedzUsuń