Na początku miesiąca nie sądziłam, że nazbieram tyle pustaków w swojej kolekcji. Jakoś tak pod koniec stycznia zaczęło się dziać i denko liche nie jest. Cieszy mnie to, ponieważ taki stan rzeczy i niejako usprawiedliwia moje zakupowe szaleństwo ;)
Słowem wstępu napiszę jeszcze, że większość produktów nie doczekała się jeszcze recenzji na blogu. W większość przypadków zmieni się to, ponieważ swoje odczucia skrzętnie spisuję w czarodziejskim notatniczku. Niestety nie mam czasu, żeby to wszystko ogarnąć.
La Roche-Posay, Effaclar oczyszczający żel do twarzy. Kupiony dawno temu głównie ze względu na moc pozytywnych opinii. U mnie zachwytów nie było... Nie rozumiem jego fenomenu.
Yves Rocher, balsam do ust kokos - kolejny ulubieniec z tej firmy. Bardzo przypadły mi do gustu ich balsamy pielęgnujące. Zawsze mam kilka w zapasie - jeśli nie, to wpadam w panikę czy znajdę na gwałt produkt, który choć w małym stopniu byłby tak rewelacyjny. O wersji regenerującej możecie poczytać TUTAJ.
Balea, balsam do rąk - absolutny hicior! Nie spodziewałam się po tym mikrusku, że powali mnie na kolana. Niestety Tonia (KLIK!) donosi, że już go nie przytulę - wycofali go :(
Avon, szampon nawilżający - nie polubiłam go. Był dziwnie śliski i nie zauważyłam jakiegoś cudownego efektu na włosach. Plus za to, że włosy nie przetłuszczały się szybciej. Nie sądzę, abym kiedyś znowu się skusiła na niego. Tym bardziej, że uwielbiam ich wersję z olejkiem arganowym - kliku-klik!
Tołpa, płyn micelarny do mycia twarzy i oczy. Podobno ma swój tańszy odpowiednik, który można dostać w biedronce - pisałam o nim już kiedyś - KLIK! Do Tołpy nigdy nie byłam przekonana, ceny też nie zachęcały, dlatego kupiłam tańszy (biedronkowy) odpowiednik, który w 100% mnie niestety nie zadowolił. Traf chciał, że kiedyś w Hebe natknęłam się na promocję Tołpy - jedyne 10zł, a dość niedawno udało mi się upolować 2 sztuki w ramach gratisów do zamówień. 3 sztuki to nie za dużo? Dla mnie nie, bo bardzo go polubiłam :) Więcej napiszę w przyszłości - mam nadzieję, że niedługiej ;)
Yves Rocher, Hamamelis delikatne mleczko do ciała. Delikatne, ale dobrze nawilża. Produkt bardzo przyjemny - delikatny zapach, szybkie wchłanianie się, a dodatkowo przynosi ulgę podrażnionej i przesuszonej skórze. Bardzo udany produkt. Czego nie można powiedzieć o nawilżającej mgiełce do ciała od Avon. Tragiczna nie była, ale w okresie zimowym nie radzi sobie tak jak należy. Latem na pewno byłabym z niej zadowolona, bo wtedy moja skóra nie jest taka wymagająca. Plus za oryginalne rozwiązanie - spray oraz cudowny zapach pomarańczy.
W tym miesiącu udało mi się wykończyć dwufazowy płyn do demakijażu oczu (Yves Rocher). Jak już dobrze wiecie, uwielbiam go. A wydajność - marzenie! Wystarczył mi na tak długi czas, że nawet nie pamiętam kiedy napoczęłam opakowanie.
A teraz 2 produkty, w których pokładałam duże nadzieje, ale nie podołały moim oczekiwaniom. Pierwszy z nich to truskawkowy żel pod prysznic Plaisirs Nature od Yves Rocher. Zapach z buteleczki cudowny, ale w użyciu już tak kolorowo nie jest :( Nie sądzę, żebym ponownie się skusiła. Drugi kosmetyk to mazidło do ust od Avon - odżywka do ust "efekt powiększenia". Kupiłam ją z nadzieję, że będzie pielęgnować usta. Niestety do typowych balsamów odżywczych daleko jej. Nie wiem czemu byłam taka głupia i wzięłam ją, wiedząc, że produkty powiększające do ust nie są dla mnie. Mimo iż pomadka ta nie jest tak agresywna jak inne specyfiki tego typu, to i tak nie polubiłam jej - moje wargi są bardzo wrażliwe na takie cudaki i zazwyczaj reagują pieczeniem i swędzeniem... Tu na szczęście takiej agresywnej reakcji nie było, ale lekkie mrowienie mnie nie urzekło. Wiem, że są osoby, które lubią takie "atrakcje", ja do nich nie należę.
Yves Rocher, odżywka do włosów farbowanych. Chciałam odmiany po odbudowującej z jojobą (KLIK!), ale niestety nie był to dobry pomysł. Odżywka ta niczym się nie wyróżnia - oprócz zapachu chryzantem :p Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że z Rocherowych odżywek fajna jest tylko jojoba...
Joanna, peeling malinowy do ciała - piękny zapach, fajne działanie, wydajność bardzo przyzwoita. Kiedyś już miałam ten peeling, ale w wersji fioletowej, której zapach był jeszcze lepszy. Zapraszam do recenzji, ponieważ tylko zapach odróżnia je od siebie: http://thebeautynotebookbykat.blogspot.com/2013/03/200ml-szczescia-od-joanny.html
Joanna, kuracja z rzepą. Krótko i na temat: uwielbiam <3
Lirene, cytrynowy krem do rąk. Nie spodziewałam się, że przypadnie mi go gustu. Bardzo przyjemny produkt.
Na sam koniec zostawiłam 2 tusze do rzęs od Avon: SuperFull oraz SuperShock. Oba kiedyś wręcz uwielbiałam, używałam z uporem maniaka. Potem przyszło rozstanie i zaczęłam eksperymentować z innymi - po wielu romansach odnalazłam Sexy Pulp od Yves Rocher <3 O tych dwóch zapomniałam aż do czasu... Pragnąć odświeżenia wspomnień, sięgnęłam po nie. Początkowo wszystko szło gładko, byłam zadowolona z efektów. Jednak z czasem zaczęły bardzo szybko wysychać i kruszyć się - za szybko... Być może było to spowodowane temperaturą panującą w pokoju - w końcu mamy zimę. Z drugiej strony inne tusze jakoś się trzymają. Może więc felerna partia? Nie mam zielonego pojęcia :( Niedosyt pozostał, ale nie wykluczone, że skuszę się jeszcze na jakąś avonową nowość do rzęs.
Uffff, to by było na tyle. Jak Wasze zużycia?
Kat.
Też nie rozumiem fenomenu żelu efaclar, dla mnie jest zbyt agresywny :<
OdpowiedzUsuńDla mnie agresywny nie był, ale i tak nie pojmuję zachwytów :/
Usuńmnie pomagał, ale bardzo wysuszał skórę. Kiedy miałam tłustszą skórę pomagał mi utrzymać ją w ryzach. No ale co kto lubi i co komu pasuje :)
UsuńPo 4 miesiącach mam podobny problem z SuperSchock - jest już jakiś taki suchy i powoli przestaje się nadawać do użytku, więc widać te tusze mają skrócony czas użytkowania :/
OdpowiedzUsuńMój tyle nie wytrzymał... Kiedyś było inaczej - stare, dobre czasy ;)
Usuńnie miałam żadnego z tych produktów, ale mam zamiar kupić tą wcierkę do włosów :)
OdpowiedzUsuńpolecam :)
UsuńPrócz tuszu SuperFull to nie miałam żadnego z tych kosmetyków.
OdpowiedzUsuńOstatnio intensywnie myślę nad dwufazą z YR :)
Nie myśl tylko kupuj, bo jest naprawdę rewelacyjna :)
UsuńA ja byłam bardzo zadowolona z żelu effaclar :)
OdpowiedzUsuńSzczęściara :)
UsuńNigdzie nie mogę znaleźć tej rzepy z Joanny :/
OdpowiedzUsuńmnie ten micel z Tołpy też zauroczył, ale z innego (nawilżającego) tej firmy już tak nie jestem zadowolona :/
OdpowiedzUsuńFajne denko, aczkolwiek nic nie miałam :P ja już mam jakieś śmieci na luty :D
OdpowiedzUsuńte tusze z AVONu chyba niestety wszystkie tak szybko zasychają :/ superShocka miałam 5 lat temu, więc ciężko mi powiedzieć, a superFull w tamtym roku - na początku myśleto co za wypierdek :) a później mi się całkiem spodobał, fajnie rozdzielał rzęsy. :)
OdpowiedzUsuń