piątek, 9 maja 2014

MEGA DENKO part 1

Przez długi czas na blogu nie było żadnych zużyć. Przez ten czas sporo rzeczy się uzbierało, które powędrowały do kosza. Część została wyrzucona zanim jeszcze zdążyłam im urządzić mini sesję zdjęciową. Dziś chcę Wam pokazać połowę tego co udało mi się zdenkować począwszy od lutego. Resztę zaprezentuję w najbliższym poście :)


Masło do ciała z Alverde jakoś nie powaliło mnie na kolana. Zapach delikatny, przyjemny chociaż brakowało mi w nim jakiegoś pazura. Nawilżanie przyzwoite, wydajność też fajna. Z kolei żel do mycia twarzy i oczu z Tołpy bardzo polubiłam.Przymknęłam oko na fakt, iż się nie pieni, ale to tylko drobny mankament w porównaniu z tym jak dba o buźkę. Miniaturowa wersja była bardzo przydatna w wojażach. Zdziwiła mnie swoją wydajnością - nie spodziewałam się, że nasza znajomość potrwa tak długo. Jeśli zobaczę pełnowymiarową tubkę w jakiejś naprawdę fajnej promocji, to z chęcią zakupię ponownie.


To zdjęcie przedstawia zestawienie włosowych przeciwieństw. Z jednej strony słaba odżywka, z drugiej zaś ukochany szampon. Odżywkę z Yves Rocher do włosów farbowanych uważam za cieniaska. Zbyt wiele nie zdziałała z moimi włosami, nie będę jej pozytywnie wspominać. Zwłaszcza przez niezbyt przyjemny dla mnie zapach. Z kolei szampon śmiało mogę zakwalifikować do swoich ulubieńców. Odsyłam do recenzji -> klik.


Pharmaceris, multilipidowy krem odżywczy do twarzy zakupiłam w okresie zimowym, ponieważ liczyłam, że przyniesie ulgę mojej twarzy. Początkowo bardzo się polubiliśmy, skóra odżyła, suchary zniknęły. Jednak z czasem bańka mydlana prysła i powróciłam do szarej rzeczywistości. Czyżby moja buźka przyzwyczaiła się do niego? Nie mam zielonego pojęcia. Nie sądzę, żebym go kupiła ponownie. Wolę poszukać czegoś innego, czegoś co nie wystawi mnie do wiatru w połowie znajomości ;)
Avon, śródziemnomorska maseczka nawilżająca do twarzy - jedna z licznej rodziny. Lubię ją. Krótko w jej temacie: to ani pierwsze, ani ostatnie opakowanie.


Zarówno piankę do twarzy z La Roche-Posay, jak i odżywczy i nawilżający krem do skóry suchej i atopowej z Decubal polubiłam. Piankę z chęcią kupiłabym w wersji pełnowymiarowej, jednak jej cena już tak do mnie nie przemawia. Z kolei krem do ciała okazał się lepszy niż czerwona wersja, która zła nie była (klik).


Żal mi było rozstać się z tuszem do rzęs Luxe, Avon oraz płynem micelarnym Biotherm. Tusz to kolejny zakup, naprawdę udany. Więcej możecie o nim poczytać TUTAJ. Lubię testować nowe micele, dlatego często je zmieniam. Biotherm poznałam w minibuteleczce (sztuk 2) i od razu pokochałam. Niestety ma zaporową dla mnie cenę. Wielka szkoda, bo sądzę, iż mógłby to być długi związek bez skoków w bok ;)


Na samiusieńki koniec zostawiłam dwa smarowidła do ciała z Yves Rocher. Pure Calmille to krem do twarzy i ciała na dzień, ale nie odważyłam się go nałożyć na ryjek. Z ciałem poradził sobie celująco. Przyczepić mogę się jedynie do wydajności i niezbyt powalającego zapachu. Z kolei mleczko nawilżające, opóźniające odrastanie włosków budzi we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony plus za lekką formułę, z drugiej zaś nawilżanie mogłoby być lepsze. Niełatwo mi dogodzić ;)

A jak Wasze "pustaki"? ;)

Kaśka

9 komentarzy:

  1. Nic z Twojego denka nie miałam, a z maseczkami planet spa dopiero zaczynam moją przygodę.

    OdpowiedzUsuń
  2. na ryjku pure calmille też sobie całkiem nieźle radzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bałam się zaryzykować, ale dobrze wiedzieć ;)

      Usuń
  3. dobre denko:) a ja lubie te masełka Alverde:0

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety nic nie znam :) Też mi się już wysypują śmieciowe denka, więc czas na post :)

    OdpowiedzUsuń