poniedziałek, 9 marca 2015

DENKO: STYCZEŃ-LUTY 2015

Skończył się luty, więc czas na wpis o zdenkowanych kosmetykach. W poście pojawią się wyrzutki nie tylko z lutego, ale część także jeszcze ze stycznia. 


Udało mi się wykończyć bardzo przyjemny zapach - Yves Rocher Naturelle. Zapach delikatny, świeży i naprawdę przyjemny. Sądzę, że ponownie się na nią skuszę lub na edycję limitowaną, która ma się pojawić w tym roku ;) Koncentrat nawilżający Hydra Vegetal Yves Rocher budzi we mnie skrajne uczucia. W promocji kupiłam od razu 2 buteleczki. Przy pierwszej czułam rozczarowanie, bo liczyłam na więcej. Przy drugiej zaczęłam go doceniać. Avon Luxe tusz do rzęs nie przypadł mi do gustu. Wolę ten w złotym opakowaniu - kliku klik. La Luxe Paris, 100% kwas hialuronowy, super skoncentrowane serum to bardzo fajny produkt. Na tyle fajny, że skusiłam się na kolejne opakowanie.


CNP Laboratory Cleansing Perfecta okazał się być przyjemnym produktem do pozbywania się demakijażu. Nie podrażnił, nie uczulił i niestety nie był wydajny. Jednak będę miło go wspominać. Balsamy do ust Yves Rocher idą u mnie jak woda. Uwielbiam wszystkie wersje i regularnie je kupuję. O wariancie regenerującym pisałam TUTAJ. Płyn dwufazowy do demakijażu YR to mój ulubieniec. Nie jestem w stanie policzyć ile buteleczek już zużyłam. Mój absolutny hit! Avon Clearskin pianka oczyszczająca to bardzo przyjemny produkt pomagający w walce z trądzikiem. Lubię ją i co jakiś czas powracam do niej.


Musiałam się rozstać z bardzo fajnymi produktami do pielęgnacji ciała. Delikatne mleczko do ciała Hamamelis oraz mleczko odbudowujące do skóry bardzo suchej od Yves Rocher uważam za rewelacyjne mazidła. Moja skóra bardzo je polubiła. 


Dove, wzmacniający szampon do włosow wywołał u mnie mieszane uczucia. Niby nie był zły, ale nie do końca mi odpowiadał. Dochodzę do wniosku, że "włosowe" produkty Dove to nie moja bajka. Z kolei szampon I love my planet Yves Rocher po raz kolejny znalazł się w denku, ponieważ wręcz go uwielbiam. Lubię go do tego stopnia, że w zapasach muszę mieć chociaż jedną butlę na czarną godzinę. Ziaja mydło do rak w żelu grapefruit z zieloną miętą okazało się rozczarowaniem.


Niestety porażką okazała się także odżywka z miodem i cytryną od Joanny. Nie wiem czemu tak się stało, ponieważ wcześniej miałam miniaturkę, którą polubiłam. Niestety wersja pełnowymiarowa nie zachwyciła mnie - nic pozytywnego nie działo się z moimi włosami. Jakby to były dwa różne produkty - nie ogarniam :p Z kolei maseczkę miętową Queen Helene będę miło wspominać. Nie wykluczone, że ponownie skuszę się na zakup. Szkoda tylko, że nigdzie nie spotkałam jej stacjonarnie :(

Te kosmetyki to już historia. Teraz mamy już piękny marzec :)
Ściskam,
Kaśka

12 komentarzy:

  1. Fajne denko :) Ciekawią mnie te perfumy z YR.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie są super, bo nie są ciężkie i nachalne. Na lato będą wręcz idealne :)

      Usuń
  2. Mam ochotę na ten koncentrat YR :) Chyba go sobie sprawię na lato :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często jest w atrakcyjnej cenie, bo 24 zł za buteleczkę :)

      Usuń
  3. Spore denko miałam odżywkę z Joanny i kompletnie się u mnie nie sprawdziła. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam balsamy i szampon z Yves Rocher, ale jeszcze nie otwierałam :) Mam nadzieję, że będę z nich równie zadowolona co Ty :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Też lubię ten płyn dwufazowy YR :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajne denko :)
    Pozdrawiam serdecznie, czy mogłabyś kliknąć w lovelyshoes.net w TYM poście? :))

    OdpowiedzUsuń
  7. maseczkę miętową również wspominam bardzo dobrze, z chęcią bym do niej wróciła :)

    OdpowiedzUsuń