poniedziałek, 23 czerwca 2014

KOLEJNE DENKO W MOIM WYKONANIU

Pamiętam, jak na początku było mi ciężko przekonać się do postów denkowych. Teraz weszły mi one w krew. Poniżej przedstawię Wam produkty, które udało mi się wykończyć zarówno w maju, jak i czerwcu.


Zacznijmy od żelu do kąpieli z zeszłorocznej edycji limitowanej Yves Rocher - Plaisirs Nature owoce leśne. Do kompletu mam także małą wodę toaletową - muszę przyznać, że oba produkty obłędnie pachną. Niestety żel ten nie przypadł mi do gustu. Cóż z tego, że ślicznie pachnie skoro powodował swędzenie? Z tej firmy udało mi się wykończyć też intensywną wodę perfumowaną Comme une Evidence. Wariant "intensywny" przypadł mi o wiele bardziej do gustu niż wersja podstawowa. Chociaż musze przyznać z ręką na sercu, że przez kilka pierwszych minut po psiknięciu coś mnie w niej drażni. Wymieniłam ją na nowe Moment de Bonheur i nie żałuję ;) Żel limitowany Balea Fiji Passionfruit sprawdził się jako myjek, zastąpiła go wersja z ananasem. Zmywacz Nailty radził sobie dobrze ze zmywaniem pazurków. Wymieniłam go na owocowy Sensique upolowany w promocji - nie był to dobry deal...


Udało mi się też zużyć dwa kremy do rak - małe porównanie? Oba pachną obędnie. Papaya&Buttermilch Balea jest rzadszy niż AA odżywczy krem do rąk i paznokci. AA też szybciej się wchłaniał, a także lepiej nawilżał moje łapki. Balea łapie minusa za dziwną warstwę przez pierwszą minutę po aplikacji.


Szampon z grejpfrutem i łopianem od Oriflame kupiłam ze względu na zapach i pod tym względem się nie zawiodłam. Dobrze oczyszczał włosy, nie plątał ich jakoś specjalnie (dodam, że zawsze stosuję odżywkę do włosów). Jest to produkt przeciwłupieżowy, ale nie mogę się do tego ustosunkować, gdyż nie borykam się z takim problemem. Yves Rocher, szampon I love my planet to mój ulubienic. Początkowo nie byłam do niego przekonana. Jedno użycie wystarczyło, żeby go pokochała. Sama już nei wiem, które to już wykończone opakowanie.


Sheet maski LuLuLun otrzymałam od Toni (KLIK!), żeby mieć porównannie między koreańskimi a japońskimi. Maski okazały się bardzo fajne, chociaż na tle inny sheet mask niczym szczególnym się nie wyróżniają jeśli chodzi o efekty na twarzy. Pożegnałam się też z kolejnymi dwoma produktami YR. SOS żel oczyszczający do rąk to niezbędny produkt w szufladzie mego biurka czy torebce. Świetna rzecz w awaryjnych sytuacjach. Krem rewitalizujący usuwający oznaki zmęczenia do skóry wrażliwiej z serii Elixir 7.9 okazał się bardzo fajny. Szkoda, że producent nie przemyślał odpowiednio długości rurki dozującej krem...


Jak widać YR króluje... Odżywka do włosów z jojobą jest naprawdę fenomenalna. Ju nie raz, nie dwa, Wam ją pokazywałam. Nic się nie zmieniło, nadal ją lubię i polecam :) Peeling detoks upolowałam w jakimś opłacalnym zestawie. Trochę u mnie przeleżał i żałuję, że od razu po niego nie sięgnęłam. Czemu? Mi jako zdzierak wystarcza, a zapach jest rewelacyjny! Niestety w sklepie stacjonarnym poinformowano mnie, iż seria ta została wycofana :(


Zacznijmy od tego większego opakowania, czyli pianki oczyszczającej do mycia twarzy przeciw wypryskom od Avon. Musze przyznać, że ją polubiłam. Nie wysuszyła mi skóry, a nawet pomagała walczyć z najeźdźcami. Pod koniec swego życia pompka zaczęła lekko szwankować - podejrzewam udział osób trzecich. Na sam koniec zostawiłam dwa tusze. Wibo maskara pogrubiająca i stymulująca wzrost rzęs jest szeroko zachwalana, więc zainwestowałam parę groszy i sprawiłam ją sobie. Niestety nie powaliła mnie na kolana, spodziewałam się od niej znacznie więcej. Przyznaję, że ładnie podkreśla rzęsy, wyglądają naturalnie, w sam raz do delikatnego makijażu. Jednak czuję niedosyt, nie zdecyduję się ponownie. Z kolei Volume plus mascara MySecret od razu przypadła mi do gustu. Dzięki niej mogłam wyczarować fajny efekt na moich rzęsiskach. Niestety po dość krótkim czasie czar prysł i tusz zaczął się z każdy dniem coraz bardziej osypywać. To był płomienny, lecz krótki romans.

Uff, to by było na tyle :) Denko skromniejsze niż poprzednie, ale ważne, że zrobiło się miejsce dla nowych smaczków ;)
Kaśka

11 komentarzy:

  1. Też mam na wykończeniu sporo produktów YR szczególnie do włosów. Spore denko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dużo kupuję produktów YR, więc sporo ich też w denko ;)

      Usuń
  2. Widzę sporo rzeczy z YR :) Dawno nie używałam niczego z tej marki poza lawendowym duetem do stóp, który bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo lubię ich produkty, chociaż zdarzają się takie, które są bublami ;)

      Usuń
  3. pamiętam te biedronkowe zmywacze, szkoda że je wycofali :(

    OdpowiedzUsuń
  4. odżywka z yr wymiata! tez ją bardzo lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nic nie miałam z Twojego denka, ale też się ostatnio obkupiłam w YR :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten żel Balea właśnie jest u mnie w użyciu. Ananasowy też mam, ale następny będzie chyba mango <3

    OdpowiedzUsuń